Karmienie dziecka jest zawsze sporym wyzwaniem dla rodzica. Przede wszystkim rodzic staje przed dylematem między tym, co najlepsze dla dziecka, oraz własnymi upodobaniami i uprzedzeniami, które sam chce dziecku przekazać!
Relacja tworzy się na dwóch poziomach:
- Pomiędzy dzieckiem i tym, co ma na talerzu – dziecko tworzy własne upodobania, odkrywa nowe smaki, zaskakujące konsystencje. Nagle gładka konsystencja mleka zostaje zastąpiona pierwszym delikatnym purée, następnie różnego rodzaju przecierami i papkami, wreszcie całymi kawałkami. Dziecko musi stawić czoła własnym upodobaniom i uprzedzeniom.
- Pomiędzy rodzicem i dzieckiem – rodzicem kieruje naturalne pragnienie dawania dziecku tego, co najlepsze dla jego rozwoju i wzrostu. Jednak bardzo często i zupełnie nieświadomie przekazuje przy tym pewne uprzedzenia. Zaczyna się od tego, że rzadko proponuje dziecku to, czego sam nie lubi, a jeśli już to przygotowuje, to czyni to z niechęcią i serwuje bez przyjemności. Sam nie kosztuje przy dziecku nielubianych potraw. No i wreszcie swoją mimiką oraz postawą podświadomie przekazuje dziecku pewne komunikaty. Takim komunikatem może być sposób, w jaki cofa się od talerza dziecka, jak marszczy nos w momencie, kiedy zapach dobiegający z talerza drażni mu nozdrza… Dziecko odczytuje takie sygnały, przyswaja je i na ich podstawie może potem odrzucić pewne pokarmy jedynie na zasadzie naśladowania. A często są to potrawy, które samo bez problemu mogłoby polubić! I właśnie tak przekazuje się swoim dzieciom nie tylko własne upodobania żywieniowe, ale również uprzedzenia!
W praktyce:
Jeśli czegoś naprawdę bardzo nie lubicie, sami nie serwujcie tego swojemu dziecku. Niech to zrobi ktoś inny: tata, mama, któreś z dziadków… I ani słowami ani wyrazem twarzy nie okazujcie swojej niechęci do danej potrawy!